Członkowie SP TRAMP odwiedzili Wrocław…….
Najpierw widok Wrocławia z góry.
Pięćdziesiąt sekund windą i jesteśmy na 49 piętrze Sky Tower we Wrocławiu – najwyżej położonym punkcie widokowym w Polsce. Widok zapiera dech w piersiach. Panorama miasta rozpościera się po horyzont. Na pierwszym planie małe klocki blokowisk, samochody wyglądające jak zabawki. Dalej w centrum widać czerwone dachy Starówki i Odra jak błękitna wstążeczka wijąca się przez całe miasto. Ten widok na długo pozostanie w pamięci.
Potem Wrocławskie ZOO i Afrykarium.
Afrykarium to unikatowy na skalę światową kompleks przedstawiający różne ekosystemy związane ze środowiskiem wodnym Czarnego Kontynentu. W 19 akwariach i basenach o pojemności niemal 15 000 000 l wody prezentowane są zwierzęta zamieszkujące plaże i rafę koralową Morza Czerwonego, rzekę Nil, krainę Wielkich Rowów Afrykańskich, głębię Kanału Mozambickiego, plaże Wybrzeża Szkieletów (Namibia) i Dżunglę dorzecza Kongo.
Wejście do Afrykarium to jak wejście do baśniowej krainy- na ścianach olbrzymie akwaria eksponujące Rafę Morza Czerwonego, liczącą, obecnie około 1 500 bajecznie kolorowych ryb oraz 1 200 sztucznych koralowców. Takiej ilości barw, takiej różnorodności podwodnego świata mórz tropikalnych nie spodziewał się nikt.
Najwięcej emocji budziło przejście największą atrakcją Afrykarium – dwudziestometrowym tunelem akrylowym eksponującym florę i faunę Kanału Mozambickiego. Nad głową i z boków napływały rekiny i olbrzymie płaszczki. A po głowie chodziła tylko jedna myśl, co się stanie jak tunel pęknie?
Widzieliśmy także karmienie zwierząt. Zdziwiła nas ilość pożywienia – olbrzymia skrzynia sałaty dla stada kaczek, kosze ryb dla rekinów i drapieżnych ryb.
I nasuwa się pytanie ile ton pożywienia codziennie wydzielane jest w całym ogrodzie?
Jeszcze jedna atrakcja – degustacja specjałów kuchni afrykańskiej w Restauracji Laguna. gdzie mogliśmy pokosztować: SESWAA – Bostwańskiego Gulaszu ( cząstkami wołowiny w gęstym sosie z dodatkiem fasoli, kukurydzy i pomidorów oraz przyprawy z sumaka i suszonych owoców limonki z tradycyjnymi kenijskimi ugali – kluseczkami kukurydzianymi) oraz JAPATTI ( naleśników z kremem kajmakowym z prażonymi bakaliami). Wszystkim bardzo smakowało. W domu byliśmy wieczorem zmęczeni ale zadowoleni.